Aby wygrać życie, nie tylko trzeba wiedzieć jak się pisze gżegżółka, znać poczet królów Polski czy potrafić wymienić skład komórki zwierzęcej. Trzeba jeszcze wiedzieć jak się w tym zagmatwanym świecie poruszać i w którym kierunku zmierzać. Wiedzieć co robić, kiedy wali nam się życie oraz potrafić zauważyć szczęście, które nas spotkało. Mieć świadomość, że drogi, które wybieramy nie muszą biec tym samym torem, który wiódł naszych najbliższych. Uświadomić sobie co ja chcę, a czego nie chcę w swoim życiu, co daje mi poczucie spełnia, a co jest tylko wyniknie oczekiwań mojego środowiska. Jest to wiedza, którą zdobywamy przez całe życie, często wyciągając wnioski, gdy jest już za późno na zmianę obrotu sprawy.
To, jak wiele daje nam wiedza możemy sobie uświadomić, przypominając sytuację ze szkoły. Pamiętacie jak w stresie czekaliście, aż lekcja przeminie, bo kompletnie nie byliście przygotowani do omawianego tematu? Jak strasznie się wtedy dłuży każda minuta. Nie potrafisz myśleć, stres Cię paraliżuje i nawet jak pada proste pytanie to nie potrafisz na nie odpowiedzieć. Co innego jeśli udało Ci się nauczyć z zadanego materiału. Wtedy idziesz na zajęcia z podniesioną głową, nie chowasz się za kolegą z ławki. Siedzisz wyprostowany, uczestniczysz w dyskusji, uzyskujesz uznanie w oczach nauczyciela i kolegów. Wychodzisz zadowolony, pewniejszy siebie, spokojniejszy i pozytywnie naładowany na następne zadania.
Jestem przekonana, że analogicznie sprawa wygląda w sytuacjach związanych z naszą psychiką i zachowaniami społecznymi. Jeżeli nie wiemy co zrobić gdy ktoś nas zrani, nie rozumiemy ludzkich zachowań, nie możemy dogadać się z najbliższymi, nie wiemy jak reagować na brak akceptacji, nie potrafimy obronić swoich racji, to chowamy się „w swoim świecie”. Często uciekamy w nałogi, portale społecznościowe, sekty, gry komputerowe, albo po prostu wycofujemy się z życia, co często prowadzi do depresji czy nerwicy. A czasami tak nie wiele potrzeba, aby znaleźć punkt zaczepienia, który pomoże nam się wyprostować. Czasem to rozmowa z bliską osobą, a czasem umiejętność i chęć szukania pomocy. Jestem zadania, że taką umiejętność może nam dać właśnie psychologia, której będziemy uczyć w szkołach dzieci i młodzież.
Na pewno nie da się przejść przez życie bez upadków i bolesnych potknięć, ale jestem przekonana, że można nauczyć się dobrze upadać i szybko wstawać.
Chciałabym przybliżyć Wam termin „psychologii pozytywnej”. Zapewne każda osoba mająca styczność z kursami rozwojowymi, psychologią czy coatchingiem słyszała o psychologii pozytywnej. Dla tych z Was, dla których termin ten jest czymś nowym, napiszę w kilku zadaniach o co chodzi. Pierwszy raz sformułowania tego użył Martin Seligman, amerykański psycholog, prowadzący badania na grupie 5500 dorosłych osób. Chciał on znaleźć odpowiedź na pytanie, jak cechy charakteru wpływają na nasze poczucie szczęścia. Wnioski do jakich doszedł są w skrócie takie, że optymizmu można się nauczyć, a według przeprowadzonych badań nasz wewnętrzny optymizm, nadzieja i entuzjazm prowadzą do szczęśliwego i satysfakcjonującego życia. Proste, prawda? Szkoda, że tak trudno jest wprowadzić to we własne życie. Psychologia pozytywna uczy nas tego jak dostrzegać jaśniejsze strony życia, szybko wyciągać wnioski z porażek, nie rozpamiętywać ich w nieskończoność i planować swoje życie. Tak jak sukces w sporcie wymaga pracy, tak też dobre wyniki naszego życia emocjonalnego wymagają naszego zaangażowania. U niektórych osób cechy charaktery czy wychowanie sprzyjają takiemu podejściu do życia, jednak większość z nas musi się tego nauczyć.
Często na coś czekamy. Na wakacje, święta, wyjazd, zmianę pogody. O ile byłoby nam przyjemniej, gdyby nasza droga była naszym celem. W życiu wszystko jest zmienne, nic nie trwa wiecznie, a my często zachowujemy się tak, jakby osiągnięcie wyznaczonego celu miało nam dać wieczne zadowolenie i nieustającą satysfakcję. Jak mówią badania i doświadczenie życiowe, tak się nie dzieje. Dlatego powinniśmy wykształcić w sobie umiejętność bycia szczęśliwym tu i teraz. Jak się jednak okazuje, znalezienie pozytywnych aspektów dnia codziennego, wcale nie jest takie łatwe. Często to co nas spotyka traktujemy jak przyjęty standard. Ilu z Was cieszy się z porannej kawy, słońca za oknem, kwitnącego bzu czy miłego wieczoru? Większość z nas po prostu żyje. Skupia się ma zadaniach, pokonywaniu trudności i zapomina celebrować te „małe szczęścia”.
Dlatego w kolejnym wpisie przedstawię Wam dowody na to, jak to co myślimy oddziałuje na nasze samopoczucie oraz co jest ważne w treningu sportowym i jak przekłada się to na nasze życie. Szczęście masz na wyciągnięcie ręki – w swojej głowie.