„Szczęście zależy od nas samych” – banalne stwierdzenie czy prawda absolutna? Co sprawia, że jedni wiodą szczęśliwe życie mimo przeciwności losu, a inni z najlepszymi „kartami” nie potrafią wykrzesać odrobiny radości? Każdy z nas ma w swoim otoczeniu osoby dla których szklanka zawsze jest do połowy pusta, a pogoda jest ulubionym tematem, bo zawsze można na nią narzekać. Są też wśród nas ludzie, którzy mimo tych wszystkich kłód, które życie im rzuca pod nogi, budują tratwę i płyną na niej przez życie, stawiając czoła napotkanym falom.
Tak często osądzamy innych zarzucając im wrodzony pesymizm. Okazuje się jednak, że nasze osądy nie są do końca sprawiedliwe. Pesymizm, to wcale nie rzadka cecha naszego bytu. Przez miliony lat ewolucji organizmy kształtowały się dzięki temu, że przeżywały te najsilniejsze, najbardziej sprytne, ale też i najbardziej ostrożne. W naszej naturze nie było zachwycanie się zachodem słońca, ale oglądanie się za siebie, czy przypadkiem z jakiegoś krzaka nie wyskoczy drapieżnik. W efekcie tego szybciej reagujemy na zagrożenia i przykre doświadczenia niż na szanse i przyjemności. Czego konsekwencją jest trudność dostrzegania pozytywnych aspektów codziennych sytuacji. Na szczęście nasze pierwotne zachowania są zakorzenione głęboko w naszym mózgu, a w drodze ewolucji wykształciła się nam kora nowa i układ limbiczny, które odpowiadają między innymi za logiczne myślenie oraz emocje. I właśnie tu leży klucz do naszego szczęścia. Nie zawsze jest on widoczny na pierwszy rzut oka, a czasem nawet trzeba się trochę pomęczyć żeby go wydobyć.
Sytuacja z naszym szczęściem jest o tyle skomplikowana, że jak donoszą badania[1] udowadniano, iż odczuwanie szczęścia jest jednym z tych aspektów osobowości, które w największym stopniu zależy od czynników dziedzicznych… Chyba dla każdego taka wiadomość może być dosyć szokująca. Pesymiści zapewne stwierdzą, że można się było tego spodziewać, a optymiści ucieszą się z kolejnej wygranej w loterii życia. Jednak to zbyt pochopna reakcja. W naszym życiu nic nie jest dane raz na zawsze. Jeżeli nie będziemy pielęgnować tego co otrzymaliśmy, możemy to stracić. Osoby, które „wylosowały” gorszy zestaw kart, muszą włożyć więcej pracy i zaangażowania żeby osiągnąć cele, które często inni dostali w pakiecie z genami. To jednak niczego nie przesądza. Ponieważ szczęście mieszka w naszym mózgu, to trzeba się dowiedzieć jak on właściwie funkcjonuje.
„Mózg to organ, który cały czas się uczy. Nasze doświadczenia zmieniają go, a wszystko co w powtarzalny sposób czujemy, czego doznajemy i pragniemy, o czym myślimy, powoli lecz skutecznie, rzeźbi naszą strukturę neuronalną. Aktywne synapsy stają się wrażliwsze, a nowe powstają w ciągu kilku minut. Do obszarów o większej aktywności dociera więcej krwi, ponieważ potrzebują one więcej tlenu i glukozy. Niestety mniej aktywne połączenia zanikają(…) Udowodniono naukowo, że intensywna, stała bądź powtarzająca się aktywność neuronalna, zwłaszcza świadoma, pozostawia trwały ślad w strukturze neuronalnej. Proces ten, nazwany został neuroplasycznością zależną od doświadczenia. Naukowcy twierdzą, że nasze doświadczenia nie tylko tworzą nowe synapsy, ale także sięgają do genów – niewielkich pasm atomów w skręconych cząsteczkach DNA znajdującego się w jądrach neuronów.” [2]
Wynika z tego, że nasz mózg kształtuje się w zależności od tego na czym się koncentruje. „Jeśli nieustannie skupiamy się na samokrytyce, zmartwieniach, narzekaniu, krzywdach i stresie, to mózg staje się bardziej podatny na lęk i depresyjny nastrój. Bardziej skupia się na zagrożeniach i stracie, a ponadto ma większe skłonności do złości, smutku i poczucia winy. Jeżeli wybierzemy ze swojego życia pozytywne, nawet drobne wydarzenia, przyjemne uczucia i zaczniemy o nich myśleć, to nasz mózg będzie odpowiadał optymizmem, pozytywnym nastrojem i odpornością psychiczną.” [3]
Neurobiolodzy dają dowody, że praca z umysłem nie tylko przynosi efekty w danej chwili, ale także trwale wpływa na nasz mózg, kształtując go na całe nasze życie. A biorąc pod uwagę informacje o zmianach zachodzących w naszym DNA, także na przyszłe pokolenia.
Właśnie dlatego, tak często gdy układamy w głowie czarne scenariusze naszego życia, sami sprawiamy, że złe rzeczy dzieją się w koło nas. Twórcy psychologii poznawczo – behawioralnej uważają, że każda istota myśląca sama konstruuje sobie system znaczeń, przepuszczając docierające do niej bodźce przez osobisty filtr złożony z przekonań na temat siebie i świata. Książka pod tytułem „Czujesz tak jak myślisz” autorstwa Paula Stallarda bardzo trafnie określa podstawowe założenia. Czytamy w niej, że nasze emocje i zachowania nie są sterowane przez nieświadomość, na którą nie mamy wpływu. Wręcz przeciwnie – sami kształtujemy to, jak się czujemy. Nasze emocje i zachowania wynikają z tego, jak myślimy. Konsekwencją takiego podejścia do natury człowieka jest to, że „zmienianie procesów poznawczych może prowadzić do zmian afektu.” [4]
Szczęście zależy od nas samych, dlatego doceniajmy nawet najdrobniejsze pozytywne aspekty, szukajmy dobrych zdarzeń każdego dnia i pozwólmy sobie na chwile radości z tego co robimy. Jeśli dziś nie znajdziemy powodów do szczęścia, nie znajdziemy ich też i jutro. Szczęście to stan umysłu, dlatego zacznijmy nad nim pracować.
[1] Jonathan Haidt „Szczęście od mądrości starożytnych po koncepcje współczesne”, 2006, s.69
[2] Rick Hanson „Szczęśliwy mózg”, 2013, s.25-27
[3] Rick Hanson „Szczęśliwy mózg”, 2013, s.28
[4] Paul Stallard „Czujesz tak, jak myślisz. Praktyczne zastosowanie terapii poznawczo-behawioralnej w pracy z dziećmi i młodzieżą”, Poznań 2006, s. 15